Mam czasami ochotę na coś zdrowego a jednocześnie pożywnego. Najlepiej jakąś sałatę, ale taką po której nie będę za kilka minut głodna. Jedną z takich sałat jest ta z poniższego przepisu. Kiedy Monika ją przygotowała, a ja spróbowałam, wiedziałam, że to będzie mój smak.
Kiedy byłam w Rzymie, każda kolacja oznaczała dla mnie pizzę. Co ciekawe, tutaj w Polsce nie jestem jej fanką, ale włoska pizza to majstersztyk. Na próżno tam szukać przekombinowanych składników, które zabijają dwa podstawowe smaki, które „robią” pizzę: pyszny ser i cudownie słodkie pomidory.
W okolicy, w której mieszkam była budka z "chińczykiem". Mieli świetne sajgonki, fantastycznego kurczaka w cieście i pysznego kurczaka w sosie słodko-kwaśnym.
Uwielbiam racuchy. Mogłabym je jeść na każde śniadanie. Może dlatego, że moja Mama, która gotuje cudownie akurat racuchów nie robiła i stąd ten mój „głód” racuchowy na stare lata?
Nigella Lawson. Jej książki były i są dla mnie ogromną inspiracją. Znam je "od deski do deski", przeglądam, czytam, szukam pomysłów. Do niektórych przepisów wracam, inne zostawiam z etykietą "niekoniecznie".
Kilka tygodni temu polecieliśmy na kilka dni do Londynu. Mieliśmy przyjemność gościć u naszych bliskich i między innymi kosztować ich kulinarnych specjałów. Zarówno kuchni polskiej jak i klasycznej angielskiej.
Ta kanapka gości na naszym stole dość często. Uwielbiamy ją oboje z mężem (dziecko nadal w fazie „fuuuj”) więc przygotowujemy ją zimą, kiedy mamy ochotę na ciepłe śniadanie albo latem kiedy wieczór poprzedzający był obfity w alkohol.
Deser przywołujący wspomnienie letniego popołudnia. Aromatyczny, słodki, przepyszny. Świetnie sprawdzi się jako deser po niedzielnym obiedzie albo na podwieczorek z przyjaciółką.
Pierwszy raz jadłam to ciasto u mojej Siostry. Smakowało obłędnie więc zaczęłam robić je sama. Był czas, że pojawiało się na większości imprez w moim domu, a potem już w domach znajomych, którzy też uzależnili się od tego cudownego musu. Największym fanem tego deseru jest jednak Mąż nr 2.
Kiedy robi się cieplej, a w powietrzu czuć wiosnę, zaczynam wprowadzać zmiany w moim menu. Częściej wybieram warzywa, lżejsze zupy, a mięso traktuję raczej jako dodatek. Aha, i najlepiej aby moje posiłki robiły się same.
To nie są mięciutkie ciasteczka do pochrupania w samochodzie czy na spacerze. Ale już w towarzystwie kawy czy dobrej herbaty jak najbardziej. Są twarde, aromatyczne i mają cudowny smak migdałów.
Zdjęcia umieszczane na tym blogu są własnością autora. Wykorzystywanie i kopiowanie zdjęć bez jego zgody jest zabronione (Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 04.02.1994r. Dz.U.Nr 24, poz. 83)